Zmartwychwstanie dziś

„Chrystus zmartwychwstał, radujmy się!”. Zdanie to wybrzmiewa i wybrzmiewać będzie jeszcze często podczas tego Okresu Wielkanocnego ale dociekliwy słuchacz mógłby zapytać: dlaczego? Dlaczego mam radować się ze zmartwychwstania Chrystusa skoro było to 2 tysiące lat temu, skoro w tym nie uczestniczyłem wtedy? Jaki ma to wpływ na moje życie? Czy ja, człowiek XXI wieku, zabiegany, ciężko zarabiający, mam jeszcze miejsce w swoim życiu na Zmartwychwstanie Chrystusa?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie sięgnijmy do czytania z Liturgii Słowa z Wielkiej Soboty. Otóż w Księdze Wyjścia (14,15-15,1) czytamy o przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone. Gdy spojrzymy na historię Narodu Wybranego to przez ponad czterysta lat byli oni niewolnikami w Egipcie. Pracowali ciężko, ponad swoje siły, byli po prostu wyzyskiwani. Dopiero pojawienie się Mojżesza i misja zlecona mu przez Boga, ażeby uwolnił Izraelitów z rąk ciemiężcy sprawiła, że w beznadziei tych ludzi zabłysło światło nadziei na wolność. Jednak, jak dobrze wiemy, serce faraona było zamknięte i nie chciał wypuścić Izraela więc były potrzebne plagi aby w końcu się zgodził. Patrząc dalej na tę historię widzimy jak faraon zmienia zdanie i wyprawia pościg doganiając ich przy Morzu Czerwonym.

Trzeba nam wyobrazić sobie tę scenę: oto z jednej strony śmiertelny wróg gotowy zabić swoich przeciwników, a z drugiej Morze. Po ludzku sytuacja bez wyjścia, dlatego też Izraelici podnoszą krzyk a Pan spokojnie odpowiada: „ Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz Izraelitom, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij rękę nad morze, i rozdziel je na dwoje, a wejdą Izraelici w środek morza na suchą ziemię. Ja natomiast uczynię upartymi serca Egipcjan tak, że pójdą za nimi. Wtedy okażę moją potęgę wobec faraona, całego wojska jego, rydwanów i wszystkich jego jeźdźców. A gdy okażę moją potęgę wobec faraona, jego rydwanów i jeźdźców, wtedy poznają Egipcjanie, że Ja jestem Pan ”. Resztę znamy. Żydzi przechodzą Morze Czerwone bezpiecznie a Egipcjanie tam giną.

Jest to dla nas o tyle ważne, że Egipt i faraon jest tu typem szatana, a niewola egipska – niewolą grzechu człowieka. Każdy, kto odczuwa na co dzień swoją grzeszność, wie, że nie tak łatwo wyjść z nałogów. Co więcej, często troski i lęki przygniatają nas jak Izraelitów, którzy widzieli za sobą wojsko faraona. Jak na tę sytuacje z naszego życia odpowiada nam Bóg? Daje nam swojego Syna, który tak jak kiedyś Mojżesz wyciągnął laskę nad morze i rozstąpiło się, tak Jezus daję nam swój Krzyż, który rozdziela nas od wód grzechu. Tak, że możemy spokojnie przejść przez każdą troskę, wyjść z każdego, nawet największego grzechu przy Jego pomocy. Śmierć Chrystusa raz na zawsze oddziela nas od grzechu i od kary za niego. A jak powie św. Paweł w liście do Rzymian: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6, 23) i płaci za niego nasz Pan, Jezus Chrystus. Jedyne co powinniśmy zrobić to zaufać Mu i z odwagą iść przez siebie wierząc, że żaden grzech nie jest w stanie odłączyć nas od Jego miłości. Rozstąpione wody symbolizują też wodę chrztu świętego, w których każdy z nas został zanurzony. Pamiętajmy więc o tej prawdzie, o której również mówi św. Paweł, że: „Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 4).

Jeszcze jedną rzeczą, która w symbolice Wielkiej Soboty jest bardzo wymowna jest symbol Grobu Pańskiego. O tym wydarzeniu wspominamy w Wyznaniu Wiary, że zstąpił do piekieł. Co znaczą te piekła? Wszyscy ludzie Starego Przymierza, a więc Noe, Abraham, Mojżesz, i wielu innych, po swojej śmierci spoczęli w Otchłani. Otchłań (gr. Hades), była to kraina zmarłych, bez rozróżnienia, czy doznają szczęścia, czy cierpią kary. I w to miejsce po swojej śmierci wstępuje Chrystus, aby wszystkich tam obecnych, którzy byli sprawiedliwi, zabrać ze sobą i wprowadzić do Nieba. Ale owe piekła mają swój drugi wymiar. Chodzi o cierpienia, lęki, obawy, naszego życia. Te wszystkie sytuacje, które zwykło się określać jako „piekło na ziemi”. W to również wchodzi Chrystus aby tych, którzy doznają tych cierpień wynieść w końcu do chwały świętych.

Jest to oczywiście tylko bardzo mała część prawdy, którą nazywamy Zmartwychwstaniem Pana. Prawdy tej nigdy na ziemi nie będziemy w stanie pojąć całkowicie. Zostaje nam wierzyć, że sam Jezus wyjaśni nam to w niebie. Jednak z tego tylko krótkiego rzutu oka na ten temat wysuwa się wniosek, który powinien być właśnie źródłem radości paschalnej. Radujemy się bo każde cierpienie i każde grzech który nas teraz przytłacza, został pokonany. Choćby życie przytłoczyło nas milionem spraw i cierpień to Chrystus przeprowadza nas przez to zwycięsko jak Mojżesz przeprowadził Izraelitów przez Morze Czerwone. I choćby ból, lęk, w naszym życiu były tak mocne, że odbierałoby nam to wszelką nadzieję, to Jezus Chrystus jest w tym wszystkim obecny. Zstąpił On w to piekło naszego życia, aby przywrócić nam życie prawdziwe. Radujmy się więc, bo Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał! Alleluja!

  Kleryk Patryk